Świat znów czegos mnie nauczył... czego?? ze jesłi chodzi o miłość to nic nie jest niemozliwe... I nawet jak cos wydaje Ci sie niewykonalne bo przeczy Twoim zasadom i pojmowaniu swiata...
Tak zakochałam sie...zakochałam się w człowieku któego prawie nie znam... dopadło zakłuło... i już nic cie mogłam na to poradzic...
I wczesna euforia.. jaka dopada człowieka jak sobie to uzmysłowi... odeszła w tempie błyskawicznym...
przypomniałam sobie nie tylko to jak to jest czuć się zakochanym... ale i jak smakują łzy...
Płyneły.. długo... jak zrozumiałam, ze to tylko moje odczucia... zrobiłam cos głupiego... i strace nie tylko człowieka który bardzo szybko zajął wazne miejsce w moim sercu ale i przyjaciela... człowieka który był dla mnie wazny... bardzo wazny...
Takie płynące łzy.. mam wrażenie że wypalaja mi duszę... kazda kropla wypala dziure.... Boli... Ale trzeba się nauczyc że cierpienie niesie wolność...