początki...
Komentarze: 0
Tak... no to co... zaczynam opsywac ten marny los... hmmm czy naprawde marny... w końcu możemy ogladać słońce, cieszyć się tęcza i kropla rosy na kłatku tulipana... fakt lepiej by to wygladało na takim np płatku roży... tylko niestety... róze jeszcze nie zakwitły... przynajmniej te prawdziwe... te sztuczne sa... nawet w nadmiarze...
Niewiem po co ja zaczynam to pisac... przeciez czuje się tak szara... jak granit... ale może jadnek są we mnie maleńkie płatki swiecącej miki... Moze w środlku gdzies tak uryty jest kamień cenniejszy... od tego szarek granitu otoczki...
Hmmm dlaczego własciwie granit... przeciez on jest twardy bardzo twrdy... a moja twrdośc jest taka że można w niej zanurzyć ręce... jak w glinie... ale nawet glin pod wpływem słońca... i ciepła twardnieje... może i ja zaczynam przebywać na słońcu... i twardniec... a może On.... mnie utwardził... tym swoim złudnym ciepłem... Tylko śmieszne to... już rok nie ma ciepła... a ja nadal taka twarda... chyba że twrdnieje się raz na całe zycie....
Dodaj komentarz